czwartek, 3 lutego 2011

Sabretooth [Victor Creed]

Prawdziwe imię i nazwisko : Victor Creed
Powiązania z grupami : Brotherhood of Evil Mutants
Pierwsze pojawienie się : "Mutant Pandemonium: Traitor"
Obecny status : nieznany

Wygląd :






- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Zdolności - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Creed ma mutacyjny czynnik samogojący, który umożliwia mu regenerację tkanek w przyspieszonym tempie. Jest on w stanie przeżyć i wyleczyć się z obrażeń, które zabiłyby normalnego człowiek czy mutanta. Ten sam czynnik zwalnia także proces starzenia się i zwiększa odporność na wszelkiego rodzaju trucizny. Jego zmysły są super-czułe. Pazury Victora posiadają taką twardość, że bez problemu mogą przeciąć nawet kość.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Konteksty - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

["MP: Traitor"] Sabretooth był jednym z gwardii przybocznej Magneto podczas ataku na Biały Dom. On, wraz z Blobem, Legionem, Pyro oraz Scarlet Witch mieli zatrzymać X-menów przed wejściem do budynku, gdzie ich szef miał rozprawić się z senatorem Kellym. Na początku zaatakował Wiktora i, z pomocą kontrolowanego telepatycznie WildClawa, wymierzył mu parę celnych ciosów w brzuch. Odwrócił mu uwagę Bishop, którego zręcznie wyeliminował kopniakiem z półobrotu (wcześniej został rzucony przez Wiktora, ale ściągnął go telekinetycznie na ziemię Legion). Bishop w końcu jednak wstał i poraził go swoją mocą, a Sabretooth pojawił się z powrotem dopiero w Białym Domu. Gdy X-meni zaatakowali trzymającego w niewoli Kelly’ego i Xaviera Magneto, Sabretooth rzucił się na Flute, która zmuszona została do rozpaczliwej obrony. Magneto wkrótce przegrał i Sabretooth zniknął, pozostawiając bolesną traumę u Gabi.

[cytat z "X-Men Free Time", sesja telepatyczna Joan i Gremi po "Mutant Pandemonium"] Płomienie. Wszędzie wokół nas/mnie płomienie... Duchota i gryzący w oczy dym wyciskający łzy. Przedzieram/y się przez szare i ciężkie od dymu powietrze. Rozganiam/y go rękoma i kaszlemy/kaszlę. Obraz staje się niewyraźny - oznaki omdlenia. Opieram/y się o jakiś mebel.
- Amanda! - wołam/y. Nasz/mój głos jest stłumiony, jakby docierał do naszych/moich uszu przez gruby mur. Strumień przerażenia dobiera się do naszego/mojego serca. Przeczuwam/y najgorsze. Dotaczam/y się do pokoju, w którym zwykle przebywa nasza/moja siostra. Płomienie zdają się wydobywać właśnie stamtąd. Skwierczą głośno, kiedy pożerają stojące na ich drodze meble.
Czujemy/czuję obecność jakiegoś nieproszonego gościa. Patrzymy/patrzę zmrużonymi oczami przez drgającą szarość i widzimy/widzę, jak stoi nad łóżkiem, na którym leży nasza/moja siostra z zakrwawioną twarzą i książką wypadającą z ręki, jak kartki zginają się przyciskane ogniem i jak ogniem zajmuje się jej ubranie.
Postać nad nią unosi głowę i patrzy na nas/mnie. Żółte oczy błyszczą jej, odsłania zęby... Długie włosy spływają na plecy... Ogromny mężczyzna.
- Coś ty zrobił mojej siostrze?!? - krzyczymy/krzyczę, i mimo paraliżującego nas/mnie strachu próbujemy/próbuję do niego podbiec. Zamierzamy/zamierzam się na niego prawą ręką, płaczemy/płaczę. Patrzy na nas/mnie z góry, ciągle okryty dymem. Ma na sobie postrzępiony płaszcz. Odsłania górną wargę, robi to z niesmakiem i z wyższością.
Wkurzyłyśmy/wkurzyłam się. Ściany zaczęły drgać - obudziła się nasza/moja moc. Tynk zaczął odpadać od sufitu, na podłodze pojawiły się rysy. Uderzyłyśmy/uderzyłam go w klatkę piersiową. Nic to nie dało. Wściekłość wypełniała nas/mnie, gdyż nie było widać jego twarzy. Osunęłyśmy/osunęłam się na ziemię i zaczęłyśmy/zaczęłam płakać. Stał jeszcze przez chwilę. Czułyśmy/czułam na sobie jego wzrok - zimny i nieprzejednany. Potem powoli odszedł i wspiął się na parapet, by potem wyskoczyć z pierwszego piętra. Nie miałyśmy/miałam siły za nim iść. Ściany nadal drgały, jak przy małym trzęsieniu ziemi.
Usłyszałyśmy/usłyszałam wycie syren straży i policji. Ale to już nie pomoże Amandzie. Nic nie zrobiła takiego, co mogłoby sprawić, że jakiś dupek... mutant - zrozumiałyśmy/zrozumiałam z goryczą... ją zabił.
I wtedy... wtedy pomyślałyśmy/pomyślałam, że to mogło być przez/e nas/mnie. Że to mnie mogli szukać, po tym, co zrobiłyśmy/zrobiłam... kiedyś.

[ ] Sabertooth pojawił się dwukrotnie w snach Flute, raz we "X-Men Free Time" po "Mutant Pandemonium", a drugi w "Burning Times (pt.4): Question of Heaven".

["Gotta Get Away"] Sabertooth znajduje się w barze, kiedy wchodzi do niego Quasar. "Udaje" on tutaj zwykłego człowieka.

[Alamo] Creed Zaatakował X-Men. Wspólnymi siłami pokonali go Angel, Materia, Firestarter i Mistique. Nie pytajcie czemu aż tyku było ich trzeba, skoro Kane był groźniejszy...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Galeria - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -