czwartek, 20 stycznia 2011

X Marks The Spot

Postacie :
* Azrael (Paul Savage), Curse (Adam Norton), Flute (Gabrielle Mardsen), Wiktor Miastojedow, WildClaw (Ray McKensy)
* Charles Xavier, Storm (Ororo Munroe)
* Blob, Nightcrawler, Pyro, Quicksilver
* Trent Lambert

Cytat przygody :
Curse i jego głosy w kąpieli: "Od dawna tu jesteś? Umawialiśmy się, że kiedy jestem nagi to macie wszystkie siedzieć... z dala ode mnie!"

Czas trwania : Luty 2004 - Luty 2004
Liczba postów : 101
Link do przygody : http://forum.marvelcomics.pl/viewtopic.php?t=292
Poprzednia przygoda: Chronologicznie poprzednio działy się wydarzenia z Of Blood & Ashes (ich część). Praktycznie jednak, X-Marks the spot jest pierwszą przygodą w ramach Avalon RPG
Następna przygoda:
Innocent Blood; Before the Darkness Fall

X marks the spot była pierwszą akcją z prawdziwego zdarzenia grupy X-men, która składała się wtedy z zaledwie pięciu członków – Curse’a, Azraela, Flute, Wiktora oraz WildClawa. Najpierw oczywiście wraz ze stałą mieszkanką Instytutu Storm obejrzeli ogromną posiadłość w Salem Center, później zaś odbyli czteromiesięczne szkolenie.

Pewnego popołudnia dotarł do nich tak upragniony (paradoksalnie) dźwięk alarmu, a w głowach rozległ się głos Profesora Xaviera oznajmiający im, iż mają się natychmiastowo stawić w „War Room”. Nie trwało długo zanim wszyscy X-Meni, tymczasowo oderwani od swych zwykłych zajęć (branie prysznica, spanie, 2x słuchanie muzyki i granie na flecie), zebrali się w War Room. Xavier, nie owijając w bawełnę, wyjaśnił im cel misji... Przy pomocy Cerebro wykrył obecność pięciu mutantów zgromadzonych w jednym miejscu w Nowym Jorku, a X-meni mieli sprawdzić co się dokładnie dzieje, zwłaszcza, iż jeden z piątki powoli opadał z sił. Profesor pozwolił na transport Blackbirdem i mianował na dowódcę kompanii na czas misji Curse’a.

Dotarcie na pokład samolotu nie sprawiło dzielnym X-menom problemu, choć wkrótce po starcie ważnym zagadnieniem stała się muzyka – Azrael twierdził, iż nie może skoncentrować się na sterowaniu, gdy na fotelach za nim wesoło gra orkiestra złożona z Flute i Wiktora. Na szczęście zdanie Azraela nie zostało wzięte pod uwagę i akcja mogła toczyć się dalej. Z małym przerywnikiem na rozpatrzenie sprawy piersiówki (pełnej martini, żeby nie było) WildClawa. Jak poprzednio, sprawa została rozpatrzona pozytywnie i samolot, bezbłędnie pilotowany przez Azraela – widać trening się przydał – mógł dolecieć na miejsce.

Korzystając z danych przesłanych im w trakcie lotu przez Xaviera wylądowali przed jednym z licznych magazynów w dzielnicy portowej NY. Dowiedzieli się także kim są mutanci – w budynku czekali już na nich Frederick J. Dukes, St. John Allerdyce, Kurt Darkholme oraz Trent Lambert. Tożsamości piątego nie udało się ustalić, nieznana była też jego moc, co jednak nie zepsuło bohaterom humorów. Wkrótce uzgodniono też kto w razie walki (choć oczywiście wszyscy milcząco założyli, iż takowa się odbędzie) zajmie się kim – Adam i WildClaw mieli zająć się pirokinetykiem, Wiktor kontrolującym fale dźwiękowe (czyli Trentem), Gabi teleporterem, a Paul siłaczem.

Powoli zaczęli zbliżać się do budynku, Paul został wysłany na szerszy zwiad. „Widzę duży magazyn zawalony spora ilością starych skrzyń i kontenerów. Na środku jest sporo wolniej przestrzeni. Pod sufitem wisi jakiś koleś związany łańcuchami, a koło niego na dole kręci się jakiś facet w fikuśnym wdzianku. Już go nie widzę, znikł mi z pola widzenia za kontenerami.” – wkrótce doniósł. Pierwszy ostrożnie wszedł w postaci wilka Ray, zanim podążył Adam i reszta drużyny.

Skryci za skrzynkami, zauważyli, że pod wiszącą postacią siedzi i czyta czasopismo, jak gdyby nigdy nic, jakiś blondyn ubrany w pomarańczowy kombinezon. Przyszedł czas na dywersję – Paul, wynurzając się z podłogi za blondynem, przefazował mu kij przez głowę, grożąc, iż jeśli nie odpowie na ich kilka pytań, zmaterializuje go prosto w jego czaszce. Zdekonspirowali się także Adam i Gabi, a w tym czasie Ray oraz Wiktor, nie wychodząc z ukrycia, stali na czatach.

Na nic jednak groźby X-menów, ponieważ dosłownie znikąd pojawił się Nightcrawler (niespodzianka! teleportacja) i teleportował Pyro (bo nim się okazał być blondyn) poza zasięg Paula. W następnej chwili Nightcrawler przyprowadził kolejnego kolegę, tym razem był to Blob. Bez chwili wahania trójka zaatakowała X-menów – Pyro Flute, Blob Curse’a, a Nightcrawler Azraela.

W tym czasie w innej części magazynu, niczym kolejna deus ex machina pojawił się Quicksilver, który zaatakował rozglądającego się za piątym przeciwnikiem Wiktora. Jedynie WildClaw nie był zaangażowany w walkę i to on stał się tym, który mógł przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść X-menów.

Flute, zaatakowana przez Pyro ognistym kotem (obojętnie jak patetycznie to brzmi), wytworzyła wokół niego barierę nieprzepuszczającą tlenu, co spowodowało, że kot w mgnieniu oka zgasł. Produkując w następnej chwili bariery wokół miotaczy ognia Pyro uniemożliwiła mu także kolejne ataki ogniem – Pyro nawet nie miał szans do obrony, ponieważ w tym samym momencie spadł na niego Trent, który korzystając z walki, uwolnił się z łańcuchów.

Azrael postanowił pokonać swojego przeciwnika wytrzymałością i, sam będąc przenikalnym, zmuszał go do gwałtownej teleportacji. Wkrótce Nightcrawler się zmęczył i Azrael pozbawił go przytomności celnym ciosem kija (aby być całkowicie pewnym, Paul rzucił go jeszcze parę razy o metalowy kontener - ja ci dam, mojego Kurta bić!). Wyrównaną przez pewien czas walkę Wiktora z Quicksilverem zakończył WildClaw, który zachodząc srebrnowłosego od tyłu, rzucił się na niego pod postacią wilka, przez co szybkonogi nie zdążył wyhamować i przy pełnej szybkości rozbił głową drewnianą skrzynkę. Zwycięstwa dopełnił Wiktor bezpardonowo wymierzając kopnięcie w bok głowy Quicksilvera.

Tak szybkiego zwycięstwa nie osiągnął Curse – wprawdzie na początku przewrócił go oślepiając zawartością gaśnicy, ale zaraz potem Blob wstał i podniósł metalową skrzynię, aby rzucić nią w drobnego Adama. Wtedy zainterweniował Wiktor, który zaczął kopać grubasa po nogach. W tym czasie Curse opróżnił resztkę gaśnicy pod stopy Bloba, a metalowy pojemnik rzucił mu w twarz. Wszystko byłoby w porządku, Blob stracił równowagę, lecz Wiktor poślizgnął się na śliskiej powierzchni i kontener spadł mu na nogi (przygniótł również Bloba, ale to nie on jest dobrym charakterem w tej przygodzie).

Gdy wszyscy wrogowie byli już unieszkodliwieni, X-meni zaczęli się wycofywać do Blackbirda. Gabi zabrała rannego Trenta, Wild Claw Wiktora, a także nieprzytomnego Quicksilvera (swoją drogą ciekawe dlaczego to zrobił?), którego zamknął w specjalnie do tego przygotowanej komorze Blackbirda. Powrotna podróż nie sprawiła większych kłopotów, a misja zakończyła się zdaniem raportu przez Adama Profesorowi Xavierowi...

Jak się później okazało, uratowany z rąk porywaczy Trent Lambert wyraził chęć dołączenia do elitarnego oddziału X-men. Charles Xavier powitał go w Instytucie z największą przyjemnością.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -